W tym kraju już nigdy nie będzie…..

Shibbi

W tym kraju już nigdy nie będzie…..

Nie ukrywam, że dzień wcześniej tak mnie wkurzyła pani operator TP, że z radością powitałam w drzwiach pana z Neti i na złość tej z TP wpuściłam go do mieszkania, pozwalając na wypowiedzenie wyuczonych fraz wynoszących pod niebiosa ofertę konkurencji. Młody człowiek szastał udogodnieniami, promocjami i korzyścią z jakiej to dobry los pozwolił mi skorzystać. Raz kozie śmierć – pomyślałam. Już sześćdziesiąt lat płacę abonamenty i koszty ponad TP - w dodatku mnie wkurzyła bezczelna pani operator, idę do konkurencji, może nie będzie gorzej, bo w gloryfikację wydeklamowaną przez przedstawiciela Neti wierzyłam w dziesięciu procentach. Za stara jestem żeby się dać nabrać, ale na złość tej z TP zgodziłam się. Rozwiązanie umowy – miało się odbyć poza mną. Po dwóch miesiącach – słowo stało się ciałem, że tak powiem – przyszło pismo z TP, że może kiedyś zasłużą na mój powrót (choć internet mam nadal od nich ), a pod darmowym numerem nowej firmy pani wyjaśniła co zrobić, żeby mieć na przykład nadal czynny wyświetlacz na słuchawce i inne gadżety. Wydawało się super!
Pierwszy rachunek przyszedł podwojony. Zadzwoniłam pod darmowy i okazało się, że to z oszczędności papieru wystawiają faktury na dwa miesiące. Coś mi to zapachniało nie tak, ale może i jest w tym kraju firma, która oszczędza papier - i tu wybałabuszone moje piękne oczka !
Za miesiąc przyszedł znowu rachunek, ale juz bez obietnicy, że to a vista za następne dwa – z oszczędności.
Zadzwoniłam! Dobrze, że ktoś krzesła wymyślił – bo bym padła. Okazało się, że przekroczyłam wszelkie limity i czas rozmów wliczony w abonament, który płaci się rzecz jasna miesięcznie. Dowiedziałam się, że w oferowanej opłacie 42,70 PLN mam 7 minut dziennie na rozmowy, a każdy następny trzydziestosekundowy impuls płatny jest 0,39 PLN.
Szlag mnie trafił i krew zalała.
Miałam film z ich przedstawicielem w roli głównej i dobrze, że go nie było pod ręką bo trup by się ścielił gęsto. Dotarła do mnie bolesna wieść, że dałam się nabrać, jak matołek i było mi dodatkowo źle.
Zerwanie z nimi umowy kosztować mnie będzie sto dwadzieścia złotych ale zerwę, i już przenigdy nie zaufam żadnemu domokrążcy, choćby mi cuda na kiju oferował.
Miałam nadzieję, że już się zmieniło, że nie nabijają w butelkę, a raczej, że nie oszukują! Że minęły wreszcie te przeklęte czasy!
Nie minęły!
Jeden kabareciarz powiedział kiedyś, że „dobrze - to już było” – a ja mówię, że w tym kraju „dobrze”, to już nigdy nie będzie i niech to najjaśniejszy szlag.

stary krab

„dobrze”, to już nigdy nie będzie i niech to najjaśniejszy szlag.

"dobrze", iż to zrozumiałaś. Domokrążcy i telefoniczni naciągacze z tele2 są wyjątkowo natrętni. Żona nauczyła mnie odpowiadać "zostaniemy przy droższym". Wink

Lipcowo pozdrawiam.

Christine

Ech, Schibbuś...
Przecież trzeba czytać to, co małymi literkami...
A ja też jestem łatwym łupem naciągaczy. Nie tak dawno nabyłam "cudowną" szmatkę za 35 złotych - nie wiem po co.
Miała sama sprzątać - hi hi.